O mnie

Parę lat temu...

W moim rodzinnym domu w Kielcach, moja Mama – pasjonatka zdrowego stylu życia i niecodziennych rozwiązań – zasugerowała mi picie ciepłej wody z sokiem z cytryny z dodatkiem sproszkowanej kurkumy i szczyptą czarnego pieprzu. Przyznaję, że z początku ta ohydna i mdła mikstura totalnie nie przypadła mi do gustu. Wychodzę jednak z założenia, że pewne rzeczy mają po prostu działać, a nie smakować, więc mnie to nie zniechęciło. Poza tym zdrowe tematy i urozmaicanie codzienności są dla mnie zawsze ekscytujące.

Postępowe odkrycie

W międzyczasie spróbowałem swoich sił w produkcji i sprzedaży świeżo wyciskanych kuracji sokowych. Po jakimś czasie stwierdziłem, że na rynku jest tego pełno, a sam zapragnąłem stworzyć coś bardziej unikalnego. Wtedy też nie miałem zielonego pojęcia o istnieniu – podobnego do imbiru, acz mniejszego – kłącza kurkumy. Korzystając ze sprzętu, którym dysponowałem, zrobiłem z niego sok, nie zapominając o cytrynie. Był o niebo lepszy niż wersja z kuchenną przyprawą, od której zacząłem swoją kurkumową przygodę. Ponadto miałem pewność, co tak naprawdę piję.

Kolor ma znaczenie, a poczta pantoflowa jeszcze większe

Intensywna barwa mojego codziennego eliksiru przykuwała uwagę każdego, kto otworzył lodówkę w moim mieszkaniu w Warszawie. Niektórzy po wysłuchaniu historii o cennej radzie mojej Mamy i o tym jak pozytywnie działa na moich bliskich i na mnie, prosili mnie o „próbkę”. Potęga poczty pantoflowej zaczęła mnie zaskakiwać. Dostawałem coraz więcej telefonów, ale i maili z różnych zakątków w Polsce z jedną prośbą: „(…) o płynne złoto, o którym opowiadała mi…”. Gdy dostrzegłem wielki potencjał rekomendacji, zacząłem oferować klientom mniejszą butelkę soku w zamian za polecenie, które generowało nowe zamówienie. Odbijało się to jeszcze lepszym echem, dlatego ciekawsze rozwiązanie proponuję w tym sklepie.

Wyścig z konkurencją zwieńczony unikalną puentą

Pamiętam to jak dziś. Po wysłaniu pięćdziesiątej paczki z sokami stwierdziłem, że to najwyższa pora, aby jeszcze bardziej zadbać o Klienta. Zgromadziłem w tabelce ponad 30 soków lub napojów z kurkumą, spisując ich wady i zalety. Po dogłębnej analizie i zebraniu tego co moim zdaniem dla zdrowia najlepsze dodałem coś od siebie – propozycję naszego domowego rytuału, dzięki któremu z potęgi natury można wyciągnąć jeszcze więcej.

Spersonalizowana butelka

Dzięki licznym zamówieniom mogłem zainwestować w pełni odnawialne, plastikowe butelki i zadrukować je swoimi pomysłami. Np. zamieściłem na niej miarkę, która ułatwia odmierzanie rekomendowanej przeze mnie porcji 100 ml dziennie. Dlaczego akurat 100 ml? 100 ml soku to solidna garść surowych roślin – nie sposób zjeść tak konkretną ilość, ale wypić? Aż się prosi! Sok wchłania się znacznie szybciej niż korzenie w formie stałej, a ponadto jest wyciskany na zimno, zachowując kompletny wachlarz cennych substancji prozdrowotnych. Wiem po rozmowach z bliskimi i Klientami z poczty pantoflowej oraz z niezliczonej ilości artykułów naukowych, że to odpowiednia porcja. Dla wygody nowicjuszy pomyślałem o butelce, która wystarczyłaby na okrągły tydzień, stąd pojemność 700ml.

Zawsze trzeba dodać coś od siebie

Jako entuzjasta eksperymentowania zdecydowałem się na zmodyfikowanie rytuału mojej Mamy i wzbogacenie go o sok z korzenia imbiru. Gdy dowiedziałem się, że kurkuma i imbir spożywane jednocześnie mają jeszcze silniejszy efekt, stwierdziłem, że cytryny w tym soku powinno być najmniej. Nigdy nie zapomnę, gdy pierwszy raz spróbowałem tego nieznanego mi wcześniej połączenia (dzisiaj ma ono nazwę – imbirowy sztos), od którego zaczynam każdy dzień. Dokładnie wtedy uzmysłowiłem sobie, że odkryłem prawdziwy smak potężnej natury.

I tak rodzinny rytuał udało się przekuć w pomysł na biznes.

OPUBLIKUJ DALEJ